Homo Polacus Homo Polacus
429
BLOG

Po czyjej stronie gra Anonymous?

Homo Polacus Homo Polacus Polityka Obserwuj notkę 4

 

 


Dezinformacja polskiego społeczeństwa posiada charakter falowy i tak, żeby zbyt daleko się nie cofać w czasie, to przypomnę, że po wygranych przez jedyną słuszna partię w Polsce wyborach, na tapecie pojawiła się postać Jarosława Kaczyńskiego.
Był on wszędzie, bodajże w mojej lodówce również.
Media o niczym innym nie mówiły, jak właśnie o tej zacnej skądinąd postaci.
Oczywiście obraz Kaczyńskiego jaki kreowały media, jak zwykle mijał się z rzetelną oceną prezesa PiS, a medialne wrzuty właściwie nic nie wnosiły do naszej rzeczywistości.
Potem przyszły Święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok, tak więc medialna nagonka trochę przycichła, gdyż mainstream uznał, że Kowalski bardziej będzie zajęty gromadzeniem środków na karpia i jego pozyskaniem, niźli zgłębianiem okalającej go sytuacji i diagnoza ta była jak najbardziej słuszna, gdyż resztka tradycjonalizmu w Polakach jeszcze żyje.
Oczywiście nie ma to nic wspólnego z tradycjonalizmem, czy - tu użyję anachronizmu - patriotyzmem jakim wykazali się Węgrzy w stosunku do swojej - kolejny anachronizm - OJCZYZNY.
Kiedy to już populacja karpia została skutecznie przez nas zredukowana, a nasze brzuchy zdążyły już zapomnieć o świątecznej biesiadzie, to zafundowano nam istny kabaret z wojskowym prokuratorem, który osaczony niesprawiedliwością, postanowił sobie strzelić w ... ; tu powinno być chyba w łeb, ale prokurator jako tarczę strzelniczą zastosował swoje usta, czy jak kto woli - otwór gębowy.
Chybił.
Oprócz lekkich poparzeń spowodowanych eksplozją gazów z naboju ćwiczebnego, nic wielkiego prokuratorowi się nie stało i już nazajutrz po strzeleckich popisach opuścił on szpital.
No i się zaczęło.
Już pominę tu media, które niejako oszalały na punkcie "honoru" pana prokuratora, a wspomnę tylko o społeczeństwie.
Otóż okazało się, że każdy Polak ma coś do powiedzenia w tej kwestii.
Po tym komicznym incydencie zastanawiałem się, dlaczego cała inscenizacja miała, aż tak wielce prymitywny charakter i dlaczego przeciętny Kowalski miał wiedzieć, że cała sprawa była jedynie marnie wyreżyserowanym spektaklem.
Odpowiedź na tak postawione pytanie wcale nie jest prosta, bowiem takie i podobne scenariusze pisane są przez mistrzów suspensu po szkołach razwiedki, a sztukę dezinformacji posiedli ci scenarzyści w randze perfekcyjnej.
Uważam, że kolejna wrzuta dotycząca kokpitu TU154M z całą polską generalicją w tymże kokpicie, ma jakiś związek ze strzelnicą w gabinecie prokuratora, ale jaki?
Naszym zadaniem jako społeczeństwa nie jest odpowiadanie na pytania, a szukanie odpowiedzi.
Pytania są tak skonstruowane, że nie mamy żadnych szans na to, ażeby udzielić na nie jednoznacznej odpowiedzi, a i konstrukcja pytań niby tak prostych w odbiorze, okazuje się dla Kowalskiego Enigmą.
Już niemal dwa lata trwa debata, czy katastrofa pod Smoleńskiem była zamachem, czy też nie?
To co mogłoby wydawać się oczywistym, zagmatwano w taki sposób, że nawet fakty ewidentnie świadczące o tym, że dokonano tam zamachu, wykorzystuje się jako kontrargumenty przeciwko takiej tezie.
No ale mało kto sobie zdaje sprawę z tego, czym jest razwiedka?
Jeden tylko fakt w działalności tej formacji powstałej na mocy ukazu cara Aleksandra III nie uległ zmianie na przestrzeni dekad.
Otóż kiedy próbuje się nam narzucić jakąś tezę powstałą przy udziale razwiedki, to należy wiedzieć, że prawda brzmi zgoła odwrotnie.
Dodam jeszcze, że nowatorskim sposobem działania przy zamachu dokonanym na polską delegację, jest zastosowanie pewnej taktyki, która do tej pory nie była stosowana prze służby państwowe i to nie tylko Rosji.
Weźmy jako przykład zamach na J.F.K.
Głównym elementem w zamachu jest ofiara, tak więc w Dallas ofiara była.
Ustalono też, że strzelał Osswald i nie ma tu znaczenia, czy faktycznie on strzelał, bo ktoś strzelał na pewno, tak więc mamy już ofiarę i domniemanego zamachowca.
Ewidentnie więc mamy do czynienia z zamachem.
Jako drugi przykład przytoczę zamach na Jana Pawła II.
Raniony kulą papież jest ofiarą.
Nie ważnym w tym momencie jest kto wysłał Ali Agcę na Plac św. Piotra tamtego dnia, ale ważnym jest, że mamy też zamachowca, a tym samym cały incydent osiąga status zamachu.
Pod Smoleńskiem z pewnością mamy ofiary i to w zastraszającej liczbie.
Mamy też zamachowca, bo któż jest stroną mataczącą najwięcej w całej kwestii?
Kto przejął kontrolę nad śledztwem?
Czyje tezy po analizach okazują się stekiem bzdur?
Komu najbardziej zależy na dezinformacji?
Gdy sobie odpowiemy na te pytania, to wyraźnie dostrzeżemy sylwetkę zamachowca.
No ale w tym przypadku, kiedy mamy ofiary, kiedy mamy już też zamachowca, to okazuje się, że nie mamy zamachu.
Zaiste sprytne zagranie i ośmielę się stwierdzić, że nawet w przypadku, kiedy komisji pod przewodnictwem A.Macierewicza uda się przedstawić niezbite dowody na to, że na smoleńskim lotnisku doszło do zamachu, to i tak całe społeczeństwo nie da wiary słowom tego polityka, a wszystkie działania razwiedki dokonywane w sprawie, mają na celu zbudowanie tezy, że wszyscy, którzy uznają zdarzenia spod Smoleńska jako zamach, to jedynie jacyś dewianci.
Rzecz tu polega na tym, że ów zamach zostanie oficjalnie uznany zamachem tylko i wyłącznie wtedy, gdy to właśnie razwiedka tak postanowi.
Nie jest to niemożliwe, bowiem może się w którymś momencie okazać, że tuskowa ekipa nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań, bądź już się wywiązała i nikomu już do niczego nie jest potrzebna, a wtedy może się okazać, że film nagrany tuż po zamachu przez Mendereja jest autentyczny, co potwierdzi nawet MAK z panią Anodiną na czele.
Więcej, okaże się też, że dobijającymi ofiary, które zamach przeżyły, były polskie służby, w wiadomym celu używające tego dnia języka rosyjskiego.
No ale to są tylko moje dywagacje.
Apropos jeszcze wspomnianego filmu, to proszę zwrócić uwagę na dźwięk złowieszczych syren słyszalnych na miejscu upadku Tupolewa.
Moim skromnym zdaniem, to należałoby sprawdzić, czy urządzenie wydające takie dźwięki znajduje się na standardowym wyposażeniu Siweiernego.
Przecież nie był to dźwięk zwykłych syren.
Dlaczego ten dźwięk akurat w tamtym miejscu był doskonale słyszalny, gdy do lotniska był jeszcze spory kawałek?
Zresztą po co on był w ogóle?

Trochę się rozpisałem o zamachu, a nie on miał być tematem tej notki.
Po Kaczyńskim, po strzelających do siebie oficerach, którzy pośrednio rozniecili na nowo temat smoleńskiej katastrofy, pojawia się kolejna wrzuta w postaci wojny wypowiedzianej ACTA.
Czy faktycznie w okresie kiedy świat jest pogrążony w mega kryzysie i stoi na krawędzi globalnego konfliktu zbrojnego zainicjowanego chęcią eksterminacji Iranu, jakiś przepis dotyczący piractwa internetowego, dotyczący praw autorskich powinien osiągnąć rangę kolejnej debaty narodowej?
Może warto zwrócić uwagę nie na ACTA, a na kogoś, kto rozpętał tę medialną zadymę, czyli na grupę hackerów występujących pod kryptonimem Anonymous.
Nie tak dawno ta sama grupa zaatakowała strony koncernu medialnego Stratfor, którego właścicielem jest George Friedman, a zajmującego się wywiadem polityczno - gospodarczym o wymiarze globalnym.
Zwróćmy uwagę, że atak ten nie był aż tak finezyjny jak w przypadku ataku na polskie strony rządowe.
Gdzie finezja w tym drugim przypadku?
Otóż po ataku na Stratfor, hackerzy opublikowali w sieci dane osobowe klientów korzystających z usług tej agencji, publikując w sieci dane kart kredytowych poszczególnych osób, co skutkowało nawet oszustwami w dokonywaniu zakupów przez internet w Polsce, o czym donosiły nasze media.
Co natomiast wynika z ataku na strony rządowe w naszym kraju?
Nie wynika nic oprócz tego, że pogrożono trochę wschodzącej gwieździe polskich celebrytów - Tuskównie.
Co poza tym? Nic, zero.
Żadne konkretne dane do sieci się nie wydostały, a przecież mogły, prawda?
O ile cenniejszym argumentem w rękach Anonymous mogłyby być zdobyte informacje na temat wydarzeń spod Smoleńska mających miejsce 10 kwietnia 2010 roku.?
O ile cenniejszymi mogłyby się okazać informacje na temat wypompowania z Polski miliardów euro dla zapomnianej już dzisiaj przez Polaków firmy Eureko, co miało związek z aferą z PZU?
Może bardziej cennymi okazałyby się informacje wydobyte z systemu odpowiedzialnego za wybory parlamentarne, które odbyły się w październiku ubiegłego roku?
To tylko niektóre z przykładów mówiące o tym, że można by pozyskać o wiele mocniejsze karty przetargowe, niźli te, którymi chwali się wiadoma grupa hackerów.
Ja jednak odnoszę wrażenie, że owi hackerzy nie są zainteresowani posiadaniem takich argumentów.

Każda batalia charakteryzuje się tym, że występują w niej dwie przeciwne strony.
Jeżeli przyjmiemy, że jedną ze stron jest światowa oligarchia, która dąży do utworzenia jednobiegunowego systemu również władzy, to kim jest ta druga strona?
Drugą stroną jest reszta świata.
Mówiąc o NWO, bo tą właśnie organizację miałem na myśli pisząc o  rządach światowej oligarchii, zrazu nasuwają się na myśl USA, bo to one dążą do utrwalenia wizji jednego rządu na świecie.
Od momentu kiedy to Polska stała się "pełnoprawnym" członkiem tzw. UE, to przeciętny Polak utożsamia się ze światem Zachodu, a tym samym bliżej mu do idei amerykańskiej "demokracji" niźli do "demokracji" rosyjskiej, objawianej ostatnio głośno przez takich myślicieli jak Dugin w idei powstania alternatywy dla NWO w postaci Eurazji.
To jest właśnie ta reszta świata o istnieniu której Kowalski jeszcze nie wie, gdyż ani TVN, ani GW o niej mu nie powiedziały.
Tak więc my nie należymy do siły zwanej NWO, gdyż sytuujemy się na przeciwnym biegunie i jesteśmy składową projektu Putina - Eurazji, rozciągającej się od Lizbony po Władywostok.
Tak więc bez obaw, gdyż rewolucyjna grupa Anonymous jest po "naszej" stronie i z buńczucznych pogróżek pod adresem "polskiego" premiera nic, a nic nie wyniknie.

W tym momencie można by ogłosić konkurs na to, co będzie kolejnym tematem - wrzutą, aby polskie kiepeły miały o czym dumać?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka